Kilka milionów hejterskich opinii znika z Internetu w jeden dzień

Strony, o których kilka razy było już głośno za sprawą publikacji mediów do niedawna działały w pełni sprawnie. Administratorowi nie straszne były maile kierowane przez Policję, Prokuraturę i profesjonalne kancelarie. Od 5 marca zamiast stron wyświetla się komunikat problemów z połączeniem.

Pomogliśmy kilkudziesięciu tysiącom firm, których dane zostały wykorzystane do wytworzenia dedykowanych podstron w stronach WWW, których model biznesowy oparty został na hejcie, na produkowaniu hejtu i usuwaniu go za pieniądze– przedstawia Kamil Radomski z PReal’s.

Przez ostatnie trzy lata prowadziliśmy poszukiwania rzeczywistego właściciela stron WWW takich jak najgorszapraca.pl, w których publikowane były treści naruszające dobre imię osób i firm, a także publikowane zaczerpnięte automatycznie opinie ze strony gowork.pl. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ rzeczywisty właściciel zadał sobie sporo trudu, by wyłączyć swoją działalność z jurysdykcji polskiego prawa, a przede wszystkim ukryć rzeczywiste dane właścicieli i prowadzonych przez niego firm– tłumaczy Kamil Radomski, prezes zarządu PReal’s. 

Osoby i firmy, których dobre imię zostało naruszone skazani byli na bardzo perfidny mechanizm przez lata. Każdy kogo imię zostało naruszone w publikacji na stronach WWW mógł podjąć próbę zgłoszenia treści do usunięcia. W prawie wszystkich przypadkach, tych z którymi mieliśmy do czynienia lub które wskazywali nam poszkodowani, zgłoszenie treści naruszającej dobre imię nie przynosiło efektu. Zgłoszenia pozostawały bez odpowiedzi administratora strony. Alternatywą dla zgłoszeń nadużyć był formularz nazwany „ocenzuruj treść”, którego działanie sprowadzało się do zgłoszenia treści do usunięcia za opłatą 200 zł za każde nadużycie, tj. za każdy komentarz. W niektórych przypadkach oznaczało to konieczność zapłacenia przez jeden podmiot nawet 900 000 zł za usunięcie licznie publikowanych treści. Naszym zdaniem rok działalności oparty na tym modelu mógł generować kilkaset tysięcy przychody– wyjaśnia Radomski.

Poszkodowani przez lata byli bezsilni. Administrator nie odpowiadał 
na zgłoszenia i nie podejmował działań wobec zgłaszanych nadużyć. Ten kto nie zdecydował się zapłacić za usunięcie treści mógł skierować sprawę do Policji czy Prokuratury jednak te widząc zapisy w Regulaminach stron WWW wskazujące na właściciela i administratora, firmę na Wyspach Marshalla, nie podejmowały lub umarzały postępowania. Zgłoszenie sprawy do sądu bez ujawnienia rzeczywistego właściciela nie było proceduralnie możliwe. W naszej ocenie na to właśnie liczył rzeczywisty właściciel stron. Domeny za którymi działały strony WWW zarejestrowane były do niedawna na Global Information LTD., potem na kilka innych prawdopodobnie nieistniejących firm. Serwery zlokalizowane były najpierw w Polsce, potem w Paryżu, następnie Holandii, w zasadzie zawsze u tych operatorów, którym nie straszne były informacje o bezprawnym charakterze treści i szkodliwości stron. Dodatkowo strony znajdowały się za usługą Cloudflare, która dodatkowo wspiera pozorną anonimowość. To wszystko powodowało, że poszkodowani byli totalnie bezradni. Policja nie była w stanie pomóc, Prokuratura też nie, administracja Wysp Marshalla nie ujawniała danych właściciela firmy. Dostawcy hostingu również wskazywali na poufność danych, a niektózry udawali, że wskazywany przez nas administrator nie jest ich klientem pomimo, że informowali nas o tym, że przekazują naszą korespondencję do klienta. Polskie instytucje takie jak Ministerstwo Cyfryzacji, Urząd Ochrony Danych Osobowych, NASK pomimo licznie kierowanych przez nas próśb nie potrafiły nam pomóc – podkreśla Prezes PReal’s. Nasze prywatne śledztwo i upór pozwoliły nam zidentyfikować rzeczywistego właściciela stron, projektanta, programistę i kilka innych osób odpowiedzialnych za tę działalność– podsumowuje Prezes PReal’s.

W następstwie naszych działań zablokowany został kanał płatności w systemie Dotpay S.A., który mógł zostać uruchomiony dla nieistniejącego podmiotu gospodarczego zarejestrowanego w Stanach Zjednoczonych, kanał przez który przyjmowane były płatności za usuwanie naruszeń jak również płatności z innych stron, np. ogłoszeniowych. Administracja stanu Delaware przesłała nam informacje, z których wynika, że firma wskazana jako operator finansowy stron nie istnieje pod wskazanym numerem ewidencyjnym. Po kilku e-mailach Dotpay S.A. poinformował nas o nałożeniu blokady do czasu wyjaśnienia– dodaje Radomski.

Pracowaliśmy nad tą sprawą 3 lata. Zaufali nam Klienci, którzy uwierzyli, 
że doprowadzimy tę sprawę do końca. Czujemy satysfakcję. Dla nas Internet przestał być anonimowy. Z hejtem, pomówieniami i zniesławieniami należy bezwzględnie walczyć. Ta sprawa pokazuje, że ochrona wizerunku, którą 10 lat temu opracowaliśmy jako usługę, jest w pełni możliwa do osiągnięcia– dodaje Radomski.

Kolejny krok to zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw. Eksperci PReal’s przygotowują zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez rzeczywistego właściciela stron WWW. Po rozpoczęciu postępowania przez Prokuraturę możliwe będzie rozpoczęcie spraw cywilnych przez właściwym sądem.

Przestępstw jest co najmniej kilka, ale o tym jak je zakwalifikować zadecyduje Prokurator. Wiemy, że w Polsce w wielu Prokuraturach prowadzone były lub są prowadzone nadal postępowania wobec naruszeń na tych stronach WWW. Apelujemy by osoby, które walczyły o dobre imię zgłaszały sprawę na Policję i do Prokuratury, często bezskutecznie, zgłosiły się do nas. Prosimy także by organy ścigania zgłaszały się do nas po informacje, którymi dysponujemy. To pozwoli doprowadzić te sprawy do końca, a te które zbyt wcześnie zostały porzucone podjąć na nowo. Wszystkie sprawy będą prowadzone tu w Polsce, gdzie przebywa rzeczywisty właściciel – apeluje Radomski.

Zgłoś się do PREALS

• +48 693 79 79 79
• bok@preals.pl